poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział trzeci – Pierwszy dzień w nowej pracy

„To jest czas dla rewolucji miłosnej” [1]
Brunetka wygładziła przed lustrem swoją granatową spódnicę. Czekał ją pierwszy dzień pracy, więc chociaż wtedy, chciała przyzwoicie wyglądać. Lekki obcas, błękitna koszula, wysoki gęsty kucyk. Potrząsnęła włosami przed wyjściem, sięgnęła po torebkę i zamknęła mieszkanie. Powoli ruszyła piechotą w kierunku hali. W kolejnych dniach pewnie skorzysta z komunikacji miejskiej, ale dzisiaj jej przyjaciele zaoferowali swoją eskortę aż pod gabinet prezesa.
Musiała to przyznać, nawet jeśli czasem wątpiła w ich zdrowie psychiczne, że ich obecność w klubie będzie dodawać jej otuchy. To już dwie osoby, z którymi czasem porozmawia. Wzięła kilka  głębokich oddechów. Nie przyzna się tym pacanom do strachu, bo wszystkim by wygadali, łącznie z prezesem, dla którego miała pracować.
- Fiu, fiu. Odstawiłaś się jak nauczycielka na wywiadówkę – powitał ją Karol, gdy wynurzył się ze swojego bloku.
- Pomyśl, zanim coś jeszcze powiesz – zmrużyła oczy, ale pozwoliła mu pocałować swój policzek. – Gdzie Wrona? Wyleciała przed czasem? Nie wierzę.
- Co ty, przed chwilą wstał. Nie ma to jak zaspać w pierwszy dzień – zaśmiali się razem. – I żebyś się nie obrażała, to wyglądasz bardzo ładnie. Chłopaki częściej będą wpadać do prezesa, tak czuję.
- Uważaj, bo ci uwierzę. Matko, jemu trener strzeli jakieś karne ćwiczenia, a ja nie mogę się spóźnić – mruknęła z wyraźnym niezadowoleniem. – Wrooonaaa! Zbieraj dupę! – krzyknęła w stronę właściwego okna.
- Dobrze się czujesz? Nie ośmieszaj mnie publicznie – brunet wypadł z klatki z nieładem wyglądowym i ubraniowym. Torbę treningową ciągnął za sobą po ziemi.
- A to ciebie da się jeszcze ośmieszyć? Myślałam, że sam to robisz doskonale odkąd się tu sprowadziłeś – wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Julka, nie grab sobie – odparł. Przystanął przy nich, zapinając w końcu bluzę i wieszając torbę na ramieniu.
- Jadłeś coś? – cmoknęła go w zarośnięty policzek. – Chyba nie, skoro nawet szczeciny nie zgoliłeś. Masz – wyciągnęła w jego stronę drożdżówkę.
- Jednak masz trochę serca dla mnie jeszcze. Dzięki – spojrzał na nią z wdzięcznością i zajął się pałaszowaniem śniadania w drodze.
- Kiedyś bez nas zginiesz, zobaczysz – Kłos przewrócił oczami.
Szli powoli ulicami Bełchatowa. Siatkarze opowiadali jej o klubie, pracownikach, układzie budynków i oczywiście o zawodnikach. Z podziwem patrzyła na kumpli, jak obojgu buzia się nie zamykała i nadawali jeden przez drugiego. W końcu o siatkówce mogli opowiadać godzinami i do żadnej innej rzeczy nie mieli takiej pasji. Uśmiechała się do słońca oświetlającego ich twarze.
- Prezes to równy gość. Na pewno będzie próbował na tobie jakichś żartów, to w jego stylu.
- Wolałabym nie zostać pośmiewiskiem – sprawdzała stan swoich paznokci, ale nie miała im nic do zarzucenia. Przyjaciółka zrobiła jej śliczny manicure przed weekendem.
- Wyluzuj, nic z tych rzeczy – szatyn poklepał ją po plecach.
- O, chyba nie tylko mi się ciężko wstawało. Nie widzę auta Piechockiego – Andrzej lustrował parking.
- Czyli masz jeszcze chwilę i możesz poznać chłopaków – chłopak mimo protestów Julii pociągnął ją do wejścia.
Zaraz na korytarzu natknęli się na kilku siatkarzy w dresach, czekających pod szatnią. Brunetka kroczyła nieśmiało za środkowymi, widocznie onieśmielona obecnością wśród tylu wysokich mężczyzn. Ci przywitali się między sobą i gdy już myślała, że o niej zapomnieli, Karol otoczył ją ramieniem.
- Siemka, panowie. Mamy wam kogoś do przedstawienia.
- Jadowita niczym żmija, słodka jak szczeniaczek. Julia … - wyrecytował Wrona, za co natychmiast dostał kopniaka w nogę, przy akompaniamencie śmiechu pozostałych.
- Wystarczy Julia, a ty przyuważ z kim fruwasz – posłała przyjacielowi groźne spojrzenie.
- Także macie próbkę jej możliwości.
- Julka, poznaj naszych wspaniałych kolegów. To jest Wojtek, Mariusz i Srećko – Karol dokonywał prezentacji. Dziewczyna uścisnęła każdemu dłoń i wycofała się z powrotem do tyłu. – Od dzisiaj pracuje z nami, a konkretnie to w biurze u Konrada.
To jest czas
to jest atmosfera
Nie chcesz wejść na drogę?
wejdź do środka
z zewnątrz
prawda wypuści cię i znajdziesz
tak tam jest miłość [1]
- Ooo, a więc to jest następczyni pani Krysi – ożywił się Wlazły. – Cóż, na pewno zrobi się tam zdecydowanie milej i ładniej – posłał pokrzepiający uśmiech dziewczynie.
- Dzięki – odparła nieśmiało.
- Nie pesz się tak. Jak tylko reszta wywęszy sprawę, to się zaczną wycieczki do prezesa – trącił ją Wrona.
- Mam nadzieję, że będą mieli lepsze teksty na podryw niż ty – odgryzła się.
- Uuu, zarywał do ciebie? – Włodarczyk zrobił głupią minę.
- Do mnie nie. Mam lepszy gust do facetów – prychnęła. – Prawda, przyjacielu? – potargała policzek bruneta. – Próbował do mojej przyjaciółki i cóż…
- O, matko. Jak to szło? – Kłos zaczynał się śmiać. – Aaa! Playboy z zapędami na siatkarza – złapał się za brzuch, rycząc na cały korytarz. – Tak go zgasiła. Hahaha.
- Zamknij się – warknął naburmuszony środkowy. – Nie musisz od razu o wszystkim paplać.
- Endriu, przecież to taki świetny tekst do podzielenia się ze znajomymi – odparła dziewczyna.
- Czemu to zawsze ja mam być grupowym pośmiewiskiem?
- Bo reszta jest normalna? – spytał retorycznie Wojciech, co wcale nie polepszyło humoru pana Wrony.
Julia śmiała się razem z wszystkimi, coraz mniej się bojąc nowego otoczenia. Zawodnicy sprawiali wrażenie naprawdę sympatycznych. Przy zagranicznych kolegach rozmawiali po angielsku, żeby nikt nie czuł się wykluczony. Nie była największym ekspertem, ale dzięki dwóm wyrośniętym przyjaciołom, orientowała się w siatkówce. Jeszcze chwila a zaczęłaby żałować, że nie będzie pracowała z drużyną.
Polskich zawodników kojarzyła z telewizji albo opowiadań chłopaków, więc coś jej w głowie świtało. Natomiast Serba, jak wynikło z rozmowy, widziała pierwszy raz w życiu. Pierwszy raz widziała także u siatkarza taką sylwetkę. Ze swoimi szerokimi barkami pasował jej bardziej na zawodowego pływaka. Skarciła się w myślach za taką słabość do męskich ramion, gdyż to mogło ją zgubić podczas pracy w ośrodku, gdzie przewijało się kilkadziesiąt postawnych mężczyzn. Jednak wracając myślami do Srecko, oceniła go na całkiem przystojnego. Trochę żałowała, że nie szuka z nią jakiegoś specjalnego kontaktu. Kilka razy spojrzał na nią, tak samo jak na chłopaków obok. W duchu potwierdziła swoje przekonanie, że nigdy nie powali nikogo na kolana od pierwszego wejrzenia.
To jest czas dla rewolucji miłosnej
to jest czas dla nowej konstytucji [1]
________________

[1] Avril Lavigne – „Love Revolution”
________________
Rozdział krótki, ale również wyjątkowo pisany nie był przez moją skromną osobę. 
Gościnnie dla Was wystąpiła w roli autorki Martitta! 
Całusy! :*

3 komentarze:

  1. O proszę jaką podmiankę zrobiłyście! Ale biedny Wronka stał się pośmiewiskiem wśród kolegów. Ale powinien na to spojrzeć z innej perspektywy - wszyscy w końcu poznali prawdę o jego zapędach i popędach! :D Ale coś mi się zdaję, że to co mówią chłopcy (matko jeszcze po tych praktykach w szkole nie mogę się pozbyć tego zdrobnienia nawet w stosunków do starych chłopów! :D ) mają rację i teraz dopiero zaczną się wycieczki do prezesa z każdą głupotą, tylko po to, żeby ucieszyć wzrok widokiem pięknej kobiety :D
    A Julka niech podniesie głowę do góry - toż Srećko to takie nieśmiałe, że nawet jeśli mu się spodobała, a z pewnością tak było, to bał się to pokazać! :D

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada zbytnio mnie tytułuje ;) Ja tak tylko pomagam od czasu do czasu z mojego dobrego serduszka ^^ wlewasz we mnie nadzieję w facetów :P bo już się bałam, że Srećko taki obojętny :P

      Usuń
  2. Och, wiesz, że ja to bezinteresownie i w ogóle? Myślałam, że to z czymś skleisz i umknie ten mój udział w tłumie ;) Playboy z zapędami na siatkarza dalej hitem tego opowiadania :D dobrze tak Andrzejkowi ;P niech pocierpi za kiepskie teksty i nachalny podryw.
    No, trzymaj się Julka, musisz wytrwać w tym bastionie męskiego testosteronu!
    Pozdrawiam, MAZW poleca się na przyszłość! :*

    OdpowiedzUsuń