„To jest czas dla rewolucji miłosnej” [1]
Brunetka wygładziła przed lustrem swoją
granatową spódnicę. Czekał ją pierwszy dzień pracy, więc chociaż wtedy, chciała
przyzwoicie wyglądać. Lekki obcas, błękitna koszula, wysoki gęsty kucyk.
Potrząsnęła włosami przed wyjściem, sięgnęła po torebkę i zamknęła mieszkanie.
Powoli ruszyła piechotą w kierunku hali. W kolejnych dniach pewnie skorzysta z
komunikacji miejskiej, ale dzisiaj jej przyjaciele zaoferowali swoją eskortę aż
pod gabinet prezesa.
Musiała to przyznać, nawet
jeśli czasem wątpiła w ich zdrowie psychiczne, że ich obecność w klubie będzie
dodawać jej otuchy. To już dwie osoby, z którymi czasem porozmawia. Wzięła
kilka głębokich oddechów. Nie przyzna
się tym pacanom do strachu, bo wszystkim by wygadali, łącznie z prezesem, dla
którego miała pracować.
- Fiu, fiu. Odstawiłaś się
jak nauczycielka na wywiadówkę – powitał ją Karol, gdy wynurzył się ze swojego
bloku.
- Pomyśl, zanim coś jeszcze
powiesz – zmrużyła oczy, ale pozwoliła mu pocałować swój policzek. – Gdzie
Wrona? Wyleciała przed czasem? Nie wierzę.
- Co ty, przed chwilą wstał.
Nie ma to jak zaspać w pierwszy dzień – zaśmiali się razem. – I żebyś się nie
obrażała, to wyglądasz bardzo ładnie. Chłopaki częściej będą wpadać do prezesa,
tak czuję.
- Uważaj, bo ci uwierzę.
Matko, jemu trener strzeli jakieś karne ćwiczenia, a ja nie mogę się spóźnić –
mruknęła z wyraźnym niezadowoleniem. – Wrooonaaa! Zbieraj dupę! – krzyknęła w
stronę właściwego okna.
- Dobrze się czujesz? Nie
ośmieszaj mnie publicznie – brunet wypadł z klatki z nieładem wyglądowym i
ubraniowym. Torbę treningową ciągnął za sobą po ziemi.
- A to ciebie da się jeszcze
ośmieszyć? Myślałam, że sam to robisz doskonale odkąd się tu sprowadziłeś –
wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Julka, nie grab sobie –
odparł. Przystanął przy nich, zapinając w końcu bluzę i wieszając torbę na
ramieniu.
- Jadłeś coś? – cmoknęła go w
zarośnięty policzek. – Chyba nie, skoro nawet szczeciny nie zgoliłeś. Masz –
wyciągnęła w jego stronę drożdżówkę.
- Jednak masz trochę serca
dla mnie jeszcze. Dzięki – spojrzał na nią z wdzięcznością i zajął się
pałaszowaniem śniadania w drodze.
- Kiedyś bez nas zginiesz,
zobaczysz – Kłos przewrócił oczami.
Szli powoli ulicami
Bełchatowa. Siatkarze opowiadali jej o klubie, pracownikach, układzie budynków
i oczywiście o zawodnikach. Z podziwem patrzyła na kumpli, jak obojgu buzia się
nie zamykała i nadawali jeden przez drugiego. W końcu o siatkówce mogli
opowiadać godzinami i do żadnej innej rzeczy nie mieli takiej pasji. Uśmiechała
się do słońca oświetlającego ich twarze.
- Prezes to równy gość. Na
pewno będzie próbował na tobie jakichś żartów, to w jego stylu.
- Wolałabym nie zostać
pośmiewiskiem – sprawdzała stan swoich paznokci, ale nie miała im nic do
zarzucenia. Przyjaciółka zrobiła jej śliczny manicure przed weekendem.
- Wyluzuj, nic z tych rzeczy
– szatyn poklepał ją po plecach.
- O, chyba nie tylko mi się
ciężko wstawało. Nie widzę auta Piechockiego – Andrzej lustrował parking.
- Czyli masz jeszcze chwilę i
możesz poznać chłopaków – chłopak mimo protestów Julii pociągnął ją do wejścia.
Zaraz na korytarzu natknęli
się na kilku siatkarzy w dresach, czekających pod szatnią. Brunetka kroczyła
nieśmiało za środkowymi, widocznie onieśmielona obecnością wśród tylu wysokich
mężczyzn. Ci przywitali się między sobą i gdy już myślała, że o niej
zapomnieli, Karol otoczył ją ramieniem.
- Siemka, panowie. Mamy wam
kogoś do przedstawienia.
- Jadowita niczym żmija,
słodka jak szczeniaczek. Julia … - wyrecytował Wrona, za co natychmiast dostał
kopniaka w nogę, przy akompaniamencie śmiechu pozostałych.
- Wystarczy Julia, a ty
przyuważ z kim fruwasz – posłała przyjacielowi groźne spojrzenie.
- Także macie próbkę jej
możliwości.
- Julka, poznaj naszych
wspaniałych kolegów. To jest Wojtek, Mariusz i Srećko – Karol dokonywał
prezentacji. Dziewczyna uścisnęła każdemu dłoń i wycofała się z powrotem do
tyłu. – Od dzisiaj pracuje z nami, a konkretnie to w biurze u Konrada.
To
jest czas
to
jest atmosfera
Nie
chcesz wejść na drogę?
wejdź
do środka
z
zewnątrz
prawda
wypuści cię i znajdziesz
tak
tam jest miłość [1]
- Ooo, a więc to jest
następczyni pani Krysi – ożywił się Wlazły. – Cóż, na pewno zrobi się tam
zdecydowanie milej i ładniej – posłał pokrzepiający uśmiech dziewczynie.
- Dzięki – odparła nieśmiało.
- Nie pesz się tak. Jak tylko
reszta wywęszy sprawę, to się zaczną wycieczki do prezesa – trącił ją Wrona.
- Mam nadzieję, że będą mieli
lepsze teksty na podryw niż ty – odgryzła się.
- Uuu, zarywał do ciebie? –
Włodarczyk zrobił głupią minę.
- Do mnie nie. Mam lepszy
gust do facetów – prychnęła. – Prawda, przyjacielu? – potargała policzek
bruneta. – Próbował do mojej przyjaciółki i cóż…
- O, matko. Jak to szło? –
Kłos zaczynał się śmiać. – Aaa! Playboy z zapędami na siatkarza – złapał się za
brzuch, rycząc na cały korytarz. – Tak go zgasiła. Hahaha.
- Zamknij się – warknął
naburmuszony środkowy. – Nie musisz od razu o wszystkim paplać.
- Endriu, przecież to taki
świetny tekst do podzielenia się ze znajomymi – odparła dziewczyna.
- Czemu to zawsze ja mam być
grupowym pośmiewiskiem?
- Bo reszta jest normalna? –
spytał retorycznie Wojciech, co wcale nie polepszyło humoru pana Wrony.
Julia śmiała się razem z
wszystkimi, coraz mniej się bojąc nowego otoczenia. Zawodnicy sprawiali
wrażenie naprawdę sympatycznych. Przy zagranicznych kolegach rozmawiali po
angielsku, żeby nikt nie czuł się wykluczony. Nie była największym ekspertem,
ale dzięki dwóm wyrośniętym przyjaciołom, orientowała się w siatkówce. Jeszcze
chwila a zaczęłaby żałować, że nie będzie pracowała z drużyną.
Polskich zawodników kojarzyła
z telewizji albo opowiadań chłopaków, więc coś jej w głowie świtało. Natomiast
Serba, jak wynikło z rozmowy, widziała pierwszy raz w życiu. Pierwszy raz
widziała także u siatkarza taką sylwetkę. Ze swoimi szerokimi barkami pasował
jej bardziej na zawodowego pływaka. Skarciła się w myślach za taką słabość do
męskich ramion, gdyż to mogło ją zgubić podczas pracy w ośrodku, gdzie
przewijało się kilkadziesiąt postawnych mężczyzn. Jednak wracając myślami do
Srecko, oceniła go na całkiem przystojnego. Trochę żałowała, że nie szuka z nią
jakiegoś specjalnego kontaktu. Kilka razy spojrzał na nią, tak samo jak na
chłopaków obok. W duchu potwierdziła swoje przekonanie, że nigdy nie powali
nikogo na kolana od pierwszego wejrzenia.
To
jest czas dla rewolucji miłosnej
to
jest czas dla nowej konstytucji
[1]
________________
[1] Avril Lavigne – „Love Revolution”
________________
Rozdział krótki, ale również wyjątkowo pisany nie był przez moją skromną osobę.
Gościnnie dla Was wystąpiła w roli autorki Martitta!
Całusy! :*
O proszę jaką podmiankę zrobiłyście! Ale biedny Wronka stał się pośmiewiskiem wśród kolegów. Ale powinien na to spojrzeć z innej perspektywy - wszyscy w końcu poznali prawdę o jego zapędach i popędach! :D Ale coś mi się zdaję, że to co mówią chłopcy (matko jeszcze po tych praktykach w szkole nie mogę się pozbyć tego zdrobnienia nawet w stosunków do starych chłopów! :D ) mają rację i teraz dopiero zaczną się wycieczki do prezesa z każdą głupotą, tylko po to, żeby ucieszyć wzrok widokiem pięknej kobiety :D
OdpowiedzUsuńA Julka niech podniesie głowę do góry - toż Srećko to takie nieśmiałe, że nawet jeśli mu się spodobała, a z pewnością tak było, to bał się to pokazać! :D
Buźka :*
Ada zbytnio mnie tytułuje ;) Ja tak tylko pomagam od czasu do czasu z mojego dobrego serduszka ^^ wlewasz we mnie nadzieję w facetów :P bo już się bałam, że Srećko taki obojętny :P
UsuńOch, wiesz, że ja to bezinteresownie i w ogóle? Myślałam, że to z czymś skleisz i umknie ten mój udział w tłumie ;) Playboy z zapędami na siatkarza dalej hitem tego opowiadania :D dobrze tak Andrzejkowi ;P niech pocierpi za kiepskie teksty i nachalny podryw.
OdpowiedzUsuńNo, trzymaj się Julka, musisz wytrwać w tym bastionie męskiego testosteronu!
Pozdrawiam, MAZW poleca się na przyszłość! :*