piątek, 27 maja 2016

Rozdział jedenasty - Basenu ciąg dalszy

5 listopad 2013 r.
- Srećko a ty co się wpatrujesz w moją przyjaciółką jak ciele w malowane wrota? - spytał Kłos, gdy pojawił się koło kolegi.
- Nie patrzę na nią. Po prostu się rozglądam po basenie - wytłumaczył się szybko.
- Jassssssssne, a ja od przyszłego tygodnia zaczynam grać jako przyjmujący - zironizował Kłos.
- Bez urazy, ale aż tak źle nie jest, żeby się chwytać brzytwy - zażartował.
- Cholera, a Wrona powtarza mi, że cały czas mam szansę stać się najlepszym przyjmującym na świecie - zaśmiał się Kłos.
- Nie chciał cię zranić. Ode mnie zawsze możesz liczyć na prawdę - poklepał kumpla po ramieniu. - Mam pytanie.
- Jakie?
- Wasza przyjaciółka kogoś ma?
- A co to za pytanie panie Lisinać?
- No normalne. Jest jakiś chłopak, narzeczony, mąż? - denerwowało go, że Kłos wcale nie ułatwia mu sytuacji.
- No nie całkiem normalne. Wiesz z tego co widzę to ktoś się wokół niej kręci - spojrzał na Martę i jej zbolałą minę, bo Piechocki uparcie o czymś jej opowiadał, a ona ewidentnie nie miała ochoty tego słuchać. Zaczął się po prostu śmiać. Zastanawiał się gdzie podziała się ta wyszczekana Marta, która innemu nachalnemu wielbicielowi kazałaby spadać na drzewo.
- Czy on nie widzi, że ona się nudzi? - Srećko przypatrywał się nieudanemu podrywowi przy krawędzi basenu.
- Najwidoczniej nie - Kłos dusił się ze śmiechu.
- Muszę jej pomóc - orzekł zdecydowany. Widział, że Kacper za bardzo się spoufala, kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny. Ona ewidentnie sobie tego nie życzyła. Tak gwałtownie odtrąciła libero, że ten z impetem wpadł do basenu obok nich.
- Chyba nie musisz - Karol wybuchł śmiechem i pokazał Marcie uniesione do góry kciuki. - To jest duża dziewczynka Srećko i w liceum nie z takimi dawała sobie radę.
- Właśnie widzę - Serb uśmiechnął się pod nosem. - Chcesz mi o czymś opowiedzieć?
- Nie. Pozwolę ci sam ją odkryć - puścił mu oko. Usłyszał jakieś krzyki. - Matko czy w Skrze nie ma normalnych sposobów na podryw? - spytał kolegę gdy zobaczył Andrzeja i Nelę.
- Są. Ja zacząłem od wieczornego spaceru - odparł Srecko dumny z siebie. - Andrzej woli na ostro.
- Nie spieprz tego, bo ja ci wpieprzę, jasne? - pogroził mu Karol palcem.
- Jesteś za młody na odgrywanie jej ojca  - wytknął mu język.
- Za to jestem jej przyjacielem, a styczności z jej ojcem byś nie chciał mieć. Uwierz mi. Jak pierwszy raz przyszedłem do niej na korki z gegry to uczyła mnie pod jego czujnym okiem. Masakra.
- Czyli córeczka tatusia?
- Coś w ten deseń tylko troszkę gorzej. Wyjaśnij mi. Jak ja bym tak potraktował dziewczynę to już dostałbym w twarz, a Andrzej? Obrzuciła go tylko spojrzeniem pełnym nienawiści. Gdzie tu sprawiedliwość?!
- Chcesz mnie celowo odstraszyć? Jula nie może być taka zła - pokręcił głową. - Och, Karolku. Widocznie twoja kobieta mniej się z tobą patyczkuje. Nie wiem, co Wrona ma w sobie, ale ewidentnie laski na to lecą.
- Ona nie. Ona jest do rany przyłóż. Tylko nie trzymaj długo, bo się coś ci jeszcze wda, np. miłość. Chyba nie Kornela... Prawie go zabija wzrokiem. Ciekawe czy on się kiedyś opanuje i zacznie je wszystkie traktować poważnie.
- Mógłbym codziennie mieć ranę, jeśli ona by mnie leczyła - mruknął. - Żarty się ciebie trzymają. Szkoda mi jego byłych partnerek. Zwłaszcza jeśli się angażowały, bo po nim to spływa jak po kaczce. A teraz się ugania, bo ona go nie chce.
- Oj, Srećko, Srećko... Ja wiem, że konkurencja ciężka, bo syn prezesa i takie tam, ale zawalcz. Jak coś to ona będzie miała ból głowy, którego z was wybrać, a ty w razie czego złamane serce. Idę o zakład, że ją do siebie przekona i masz rację głupi jest, że tak się zachowuje.
- A jak on powie coś ojcu? - wahał się. - Może ona go zmieni?
- Junior? Nie sądzę. Powinien umieć przyjąć odmową. Srećko! Sam nie wierzysz, że ona może go odmienić.
- Boże, to już taktyka na mecz jest prostsza od uczuć - jęknął. - W końcu musiałby się naciąć na kogoś, kto zrani jego a nie odwrotnie.
- Nikt nie mówił, że będzie lekko. Ale wiesz co? - zaczął mówić, gdy Wrona wpadł do wody. - Myślę, że trafił na ciężką przeciwniczkę. Ona mu się tak łatwo nie da.
- Na razie to on zdecydowanie nie ma lekko - razem z kolegą śmiali się z podbojów Andrzeja. - Może być się z czego pośmiać.
- Da mu popalić. Idę popływać - rzucił szybko, gdy zobaczył zbliżającą się Martę.
- A już miałam was zajść od tyłu i wam się rzucić na szyję. Zepsułeś, Kłos! - krzyknęła do kumpla.
- Nigdy nie zrozumiem was kobiet - stwierdził Srećko
- O co ci chodzi?
- Twoja przyjaciółka najpierw warczy na Wronę, a potem gdzieś razem wychodzą. Jak to się dzieje? Czemu wasze kobiece mózgi pracują zdecydowanie inaczej niż nasze męskie? - pytał zdezorientowany.
- Żebyście mieli zabawę podczas rozpracowywania nas - uśmiechnęła się niewinnie.
- Ja dziękuję za taką zabawę. Masz dobry zamach. Piechocki jak gwiazda wylądował w wodzie.
- Dziękuję. To nie było zamierzone, ale może coś do niego w końcu dotrze - wzruszyła ramionami. - Czyli nie pokusisz się o zgłębianie kobiecego umysłu z żadną ochotniczką?
- Jeśli tylko będzie w miarę normalna to tak. Z wariatami to ja pracuję - zaśmiał się.
- Chyba żadna normalna dziewczyna nie pokusiłaby się na związek z wariatem - odparła.
- Znam takie, które by to zrobiły.
- Tak? No racja. Co mecz słyszycie wyznania miłosne od fanek.
- Fanki - wzdrygnął się. - Dlatego ja po meczu chowam się do szatni.
- A one biedne płaczą po nocach i wzdychają do twoich zdjęć. Gdyby tylko cię teraz widziały - na krótką chwilę spuściła wzrok z jego twarzy na niższe partie ciała. Natychmiast zganiła się w myślach.
- Nie wywołuj wilka z lasu! Jest dobrze jak jest - udawał, że nie zauważył jej spojrzenia.
- Och, czyli mam cię tylko dla siebie - wypaliła, a po chwili dotarł do niej sens słów. - Źle to zabrzmiało, wybacz - tłumaczyła się z rumieńcami na policzkach. Zaśmiał się i objął ją lekko ramieniem.
- Pochlebiają mi twoje słowa.
- Nie chciałam tego powiedzieć. Nie w ten sposób - plątała się i teraz nie tylko twarz ją piekła, ale i skóra pod dotykiem siatkarza. - Też chcesz wylądować w wodzie?
- Spokojnie, spokojnie - uniósł ręce w obronnym geście. - To było po przyjacielsku. Tylko nie bij!
- Chciałbyś - zmierzyła go spojrzeniem. - Masz szczęście, że lubię cię bardziej niż tamtego szczura.
- Szczura? - spytał ze śmiechem.
- Piechockiego, no. Dobrze wiesz, o czym mówię.
- Wiem, ale nie sądziłem, że dostał nowe przezwisko.
- Nie mów nikomu. W ogóle dziękuję, że chciało ci się mi pomóc z nim. Niestety, mało dociera do jego móżdżka.
- Młody jest i trochę narwany. Po prostu zobaczył ładną dziewczynę to pomyślał, że podbije. Nie złość się na niego. Nie jest taki zły.
- Nie złoszczę. Sam widziałeś, że nie potrafię mu odmówić. Nie wiem jak to zrobić, żeby go nie skrzywdzić.
- I chyba obawiasz się, że doniesie na ciebie ojcu, co?
- Jasne, że tak, ale nie mogę się przecież z nim umawiać, bo pracuję u jego ojca. Jestem taka żałosna z tą sytuacją.
- Nie jesteś. To normalne, ale myślę, że w przypadku Juniora podziała jak go zaczniesz ignorować. Spokojnie to nie jest drugi Wrona - zaśmiał się widząc jej spojrzenie.
- I całe szczęście. Ech, gdyby on był taki jak ty... - westchnęła. - To chyba nie jest mój najlepszy dzień. Wygaduję kompletne bzdury.
Świetnie się bawił widząc jej zażenowaną minę i te urocze czerwone policzki. Nigdy nie był dobry w podrywaniu, a jego kobiety można było policzyć na palcach jednej ręki.
- Lubię gdy wygadujesz kompletne bzdury.
- Chyba w moim przypadku zawsze możesz na to liczyć - mruknęła.
- Nie martw się. Może Andrzej i Nela jednak się nie pozabijali - próbował odwrócić jej myśli od zażenowania swoją osobą.
- Jak coś, mogę liczyć na pomoc w sprzątaniu zwłok?
- Jasne! Tylko pytanie czyich zwłok - zaśmiał się.
- Ja stawiam na Andrzeja. Jeśli nie zwłoki, to co najmniej wykastrowany.
- Nie doceniasz go - rzucił rozbawiony.
- Doskonale wiem, jaki jest. Kiedyś go to zgubi, a jeśli skrzywdzi moją przyjaciółkę to sama go skrócę o ten mieczyk, którym wymachuje w spodniach.
- Już mu współczuję. Ale może się opamięta? Może w końcu i on się zakocha?
- Chcę dożyć tego momentu - pokręciła głową.
- Sądzisz, że to się nigdy nie stanie?
- To już prędzej ja się zakocham niż on - prychnęła.
- Łatwo się zakochujesz?
- Na tym polega kaprys, że raz na ruski rok.
- Ale jak już to pewnie na poważnie?
- Niestety - rzuciła wymijająco. - Nie ma o czym mówić.
- No to wpadaj do wody - popchnął ją, a ona z pluskiem wleciała do basenu.
- Lisinać! Jesteś trupem!
- Ja? A sądziłem, że Wrona - zaśmiał się i odsunął się od brzegu basenu.
- Przykro mi, jeśli chciałeś zgrywać wybawcę jak Andrzej. Umiem pływać - zwinnie podciągnęła się nad krawędź. - Teraz ty jesteś pierwszy na mojej czarnej liście.
- Aż się boję - zaśmiał się.
- Radziłbym ci uciekać - krzyknął Karol, w tym samym momencie, gdy dziewczyna ruszyła na Serba. Srećko zaczął cofać się do tyłu.
- Uspokój się, bo zmarszczek dostaniesz.
- Nie więcej niż ty - odparowała.
- Ale już, spokojnie. Pamiętaj, że ja nie mogę mieć kontuzji - próbował przemówić do niej dyplomatycznie.
- Kto tu mówi od razu o kontuzji. Jest tyle sposobów na zemstę - zbliżyła się do niego, aż w końcu zabrakło chłopakowi miejsca do cofania. Stał oparty o drzwi do sauny.
- Ciekawe jakich - wyszeptał do jej ucha.
- Mogę sprawić, że będziesz chował namiocik w kąpielówkach do końca pobytu - nie pozwoliła wyprowadzić się z równowagi przez bliskość chłopaka. Wmawiała sobie, że na pewno nic złego nie chodzi mu po głowie i chciał się przyjacielsko podroczyć.
- Jesteś taka urocza gdy komuś grozisz. Nic dziwnego, że Junior stracił dla ciebie głowę - jego ciepły oddech muskał delikatnie jej szyję, a lewa dłoń chłopaka powędrowała na jej biodro.
- Muszę nad tym popracować, skoro dla ciebie to urocze - zmrużyła oczy. - Szkoda, że mogę liczyć tylko na adoratorów w jego typie.
- Nie on jeden stracił dla ciebie głowę - na próbę musnął wargami jej policzek.
- Srećko? - wpatrywała się w niego przestraszonym wzrokiem. Źrenice wyraźnie się jej powiększyły. Miała wrażenie, że całe jej ciało krzyczy, żeby się nie odsuwał, żeby ją dalej dotykał.
- Tak? - z każdą chwilą jego wargi zbliżały się do jej ust
- Co ty robisz? - spytała cicho, bojąc się ruszyć choćby o krok.
- Nic? - musnął wargami jej usta, a gdy się nie sprzeciwiła pocałował ją delikatnie.
Wydała z siebie ciche jęknięcie, tłumiąc więcej reakcji. To działo się naprawdę. Serce galopowało jej w piersi, myślała w zwolnionym tempie. Nie potrafiła uwierzyć, że naprawdę podoba się środkowemu. Nie przestawał. Całował ją powoli i delikatnie, a po chwili odwrócił ją tak by to ona opierała się o ścianę sauny. Poczuła dreszcz na plecach po zetknięciu z ciepłą powierzchnią. Jej samej też robiło się gorąco. Niepewnie położyła dłonie na jego karku.
- Dalej chcesz mi grozić? - spytał szeptem.
- Tylko jeśli nie zamierzasz tego kiedyś powtórzyć - odparła niezbyt pewnie. Miała cały czas przymknięte oczy.
- Na wszystko przyjdzie znowu czas - mruknął jej do ucha, ale nie odsunął się na krok.
- A teraz? Co mam sobie myśleć?
- Kino? Jutro? - zasugerował.
- To randka? - w końcu podniosła na niego wzrok.
- A chciałabyś?
Czuła się przy nim taka mała. Zwłaszcza, gdy pochylał się nad nią i roztapiał ją spojrzeniem swoich ciemnych oczu. Pokiwała nieznacznie głową.
- Świetnie. Jutro po moim wieczornym treningu - przejechał kciukiem po jej ustach.
Nie zdążyła zareagować, zanim odszedł. Przyłożyła ostrożnie dłoń do warg, stojąc dalej w tym samym miejscu. Dopiero teraz uspokajał się jej oddech. Przypomniała sobie twarz bruneta w świetle księżyca. Miała nadzieję, że jutro wrócą późno i piechotą. Po kilku godzinach postanowili zacząć wracać do domów. Brunetka szybko wykonała wszystkie potrzebne czynności. Na zewnątrz rozglądała się z Kornelią. Nie wiedziała co musiało się stać żeby poszła gdzieś ze środkowym. Miała jednak nadzieję, że nie zabili się. Zauważyła samochód Wrony z zapalonymi światłami, więc podeszła do niego. O mało nie zeszła na zawał. W środku jej przyjaciółka całowała się z Andrzejem i wcale nie wyglądało to tak jakby ją do tego zmuszał.
- To jakieś „Mamy cię”, prawda?! – krzyknęła dziewczyna.
Blondynka odwróciła się w jej stronę, ale nie odezwała się słowem. Była lekko zaskoczona, że została przyłapana. Nagle Wrony odwróciła jej twarz w jego stronę i jakby na przekór słowom przyjaciółki ponownie zaczął ją całować.
- On ci czegoś dosypał do picia. Kijem go nie chciałaś dotknąć – nie dowierzała Julka. To nie mogła być prawda. Jej Nela nie była zainteresowana środkowym. Nie chciała nawet o nim słyszeć.

- Przykro mi, że Piechu nie całuje tak dobrze jak ja, a teraz już nie przeszkadzaj – uśmiechnął się zgryźliwie siatkarz i zajął się ponownie Kornelią.
__________________
To opowiadanie też jest zakończone. Szkoda, że kolejnych zaczętych nie opublikuję, bo brakuje im trochę zakończeń, a nie dam rady tego zrobić. Do następnego ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz