poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział czwarty – Niespełniony samiec gamma

„O mój Boże, spójrzcie na tę twarz. Wyglądasz na mój kolejny błąd.” [1]
4 październik 2013 r.
Kiedy brunet przebierał się po skończonym treningu, uśmiechnął się na widok rzeczy, schowanej w kieszonce torby. Biała, delikatna chustka. Poprzedniego wieczora kilka razy przytykał ją do nosa. Pachniała dziewczyną, której pragnął. Już wtedy, kiedy dostrzegł zgubę w restauracji, wiedział, że to idealny zbieg okoliczności. Pretekst, by ją zobaczyć ponownie, a może i namówić na spotkanie.
Przecież nie był taki, za jakiego go uważała. Większości dziewczyn miękły kolana na jego widok i tylko najzdolniejsze doskonale to maskowały, zwodząc go przez kilka dni. Koniec końców, każda wpatrywała się w niego maślanym wzrokiem. Nie robił tego dla zabawy, ale jeśli spodobała mu się jakaś dziewczyna, to działał tak długo, aż nie miał jej na wyłączność. Kornelia była chyba najtwardszą zawodniczką, z jaką miał do czynienia albo taką udawała. Na szczęścia miał coś jej, a także Julię pod nosem.
Wychodząc korytarzem z hali, pokusił się o zajrzenie do części biurowej. W przedsionku prowadzącym do drzwi prezesa, za biurkiem siedziała jego przyjaciółka. Wklepywała coś w komputer, wyraźnie pochłonięta swoim zajęciem.
- Jeszcze nie kończysz? – spytał, rozsiadając się na fotelu obok.
- Matko, Endriu, nie strasz. Przykro mi, ale godziny mojej pracy nie pokrywają się z waszymi. Mam  jedynie za półgodziny małą przerwę na obiad – zerknęła na niego na chwilę. – A ty do prezesa czy do mnie?
- Oczywiście, że do ciebie. Myślałem, że wrócimy razem – zasmucił się.
- A tobie co się stało? Kosmici cię podmienili? – przybrała zdziwiony wyraz twarzy.
- Skoro już nie dzielą nas kilometry i mam cię pod nosem, to chyba możemy spędzać trochę czasu razem.
- Ależ oczywiście, Andrzejku, tylko od kiedy ty taki uczuciowy?
- Wiesz, nie spodobałem się twojej koleżance, to ćwiczę inne zachowanie – wyszczerzył się.
- I wszystko jasne. Daj spokój, ona nie potrzebuje sztucznej uprzejmości. Widocznie nie jesteś w jej typie i tyle – Julka wzruszyła ramionami.
- Jak to nie w jej typie? Ja jestem w typie każdej – zbulwersował się. W odpowiedzi dostał tylko spojrzenie pełne politowania. – Dobra. Nieważne, czy w jej typie czy nie,  ale mam jej coś do oddania. Mogłabyś mi powiedzieć, gdzie mieszka?
Mężczyźni pragną miłości tylko wtedy, kiedy jest ona torturą
Nie mów, że nie mówiłam, że cię nie ostrzegałam
Mężczyźni pragną miłości tylko wtedy, kiedy jest ona torturą
Nie mów, że nie mówiłam, że cię nie ostrzegałam [1]
- Serio? Myślisz, że tak po prostu dam ci jej adres? Przecież ona by mnie wyrzuciła z balkonu na chodnik za taki numer – dziewczyna pokręciła głową.
- Daj spokój. Nie będę jej nachodził. Po prostu pójdę, oddam i tyle – przekonywał.
- Równie dobrze możesz dać mi tą zgubę. Przekażę – odparła.
- Wolałbym osobiście – naciskał brunet. – Mówiła, że ma zakład kosmetyczny. To jest w Bełku? Wiesz gdzie?
- Przyszedłeś mi przeszkadzać w pracy i wiercić dziurę w brzuchu, bo nie umiesz wyrwać laski? – podniosła ton akurat w momencie, gdy Piechocki wychodził ze swojego gabinetu. – Przepraszam, panie prezesie.
- Nic się nie stało. Widzę, że chyba będę musiał pani płacić podwójnie, bo powstał tu jakiś kącik porad sercowych – odparł rozbawiony mężczyzna na widok spłoszonego Wrony.
- Ja tylko wpadłem zobaczyć, jak sobie Julka radzi. Już mnie nie ma – chłopak zaczął się wycofywać.
- Siedź, siedź. Po pracy jesteś. Tylko nie marudź mi za bardzo mojej asystentce, bo gdzie ja drugą taką złotą dziewczynę znajdę? – uśmiechnął się do brunetki.
- Niech pan nie przesadza – mruknęła.
- Wiedziałem, że będzie pan z niej zadowolony. Nie polecałbym byle kogo – odparł przymilnie środkowy, licząc na łaskawość przyjaciółki.
- Pani Julio, idę na obiad. Gdyby ktoś o mnie pytał, proszę powiedzieć, że wracam za godzinę. Do zobaczenia. Aaa, i życzę bardziej udanych podrywów, Andrzej – zawołał prezes w wyjściu.
- Dzięki wielkie – westchnął siatkarz, opadając z powrotem na fotel.
- Nie masz mi jeszcze za co dziękować – zaśmiała się. – Ale, żebyś mi tu nie siedział pół dnia, to masz – wyciągnęła w jego stronę rękę z kartonikiem.
Gdy tylko zobaczył co to, wycałował Julkę po rękach i pognał na zewnątrz. Musiał jak najszybciej znaleźć się w centrum. Właśnie ściskał wizytówkę Kornelii z adresem jej zakładu kosmetycznego. Szeroki uśmiech od ucha do ucha ozdabiał twarz Andrzeja.
Niekiedy spotykamy ludzi zupełnie nam obcych, którymi zaczynamy się interesować od pierwszego wejrzenia, jakoś roztropnie, znienacka, za nim choć słowem się do nich odezwiemy. [2]
Kilkanaście minut później siedział na ławce w parkowej alejce, która kończyła się tuż naprzeciwko celu jego podróży. Ze swojego miejsca widział wchodzące i wychodzące klientki. Chustkę blondynki zawiązał sobie wokół dłoni i czekał. Zbliżała się godzina zamknięcia, a w tym upatrywał szansy na spotkanie dziewczyny. Wstał i ruszył powolnym krokiem w stronę ulicy. Oparł się o ostatnie drzewo, wpatrując intensywnie w drzwi.
Doczekał się. Drobna postać zgasiła światła, spuściła rolety i starannie zakluczyła wejście. Wrona przeszedł na drugą stronę ulicy.
- Właśnie zastanawiam się, jak bardzo boli depilacja klatki piersiowej – zagaił. Dziewczyna lekko drgnęła, przestraszona. Odwróciła się w jego stronę i mina wyraźnie jej zrzedła.
- To znowu ty.
Miło cię widzieć, gdzie się podziewałeś?
Mogłabym pokazać ci niesamowite rzeczy
Magię, szaleństwo, niebo, grzech
Zobaczyłam cię tam i pomyślałam
O mój Boże, spójrzcie na tę twarz
Wyglądasz na mój kolejny błąd
Miłość to gra, chcesz w nią zagrać? [1]
- Ja bym się na twoim miejscu ucieszył, mam coś twojego – zamachał jej przed oczami białym materiałem.
- Moja chustka! – zawołała. – Myślałam, że ją zgubiłam.
- Widzisz, a ona tylko zmieniła właściciela. Myślę, że to nie jest przypadek, twoje rzeczy do mnie lgną – posłał jej zniewalający uśmiech.
- Czy mógłbyś mi ją oddać, zanim prześmierdnie kompletnie twoim zapachem niespełnionego samca gamma? Bo do alfy to ci zdecydowanie daleko – spojrzała na niego wyczekująco.
- Ranisz mnie, Kornelio. Kryje się w tobie masochistka. Podoba mi się to – zaśmiał się.
- Masochistka? – spytała zaskoczona.
- Na to liczę, że przejdziemy do przemocy cielesnej.
- Wiesz, co? Skoro tak bardzo lubisz damskie rzeczy to ją sobie zachowaj – powiedziała z politowaniem i odwróciła się w stronę przejścia dla pieszych.
- Wolałbym inną część twojej garderoby, ale skoro nie byłaś tak łaskawa – ruszył powoli za nią.
Postanowiła udawać, że on wcale nie idzie za nią. W końcu musiał się od niej odczepić. A co do chustki to zamierzała sobie kupić nową. Nie będzie błagała tego zadufanego w sobie siatkarza żeby ją jej oddał. To było poniżej jej godności. Gdyby był normalny to oddałby ją Julce lub jej skoro się do niej pofatygował i zostawił w spokoju. Przecież faceci bez uszkodzeń w mózgu wiedzieliby jak się zachować. Widocznie Andrzej sądził co innego skoro postanowił ją nękać swoją osobą.
Więc będzie to trwać wiecznie
Lub spłonie w płomieniach
Możesz mi powiedzieć, gdy to się skończy
Czy to uczucie było warte bólu
Mam długą listę byłych kochanków
Powiedzą ci, że oszalałam
Bo wiesz, że ja kocham graczy
A ty kochasz grę [1]
- Nela, zaczekaj no! – zawołał, licząc na pożądany efekt. Pamiętał jej oburzenie poprzedniego razu. Lubił patrzeć, jak jej oczy mrużyły się w złości. Przynajmniej wtedy okazywała mu jakieś prawdziwe emocje.
- Dla ciebie jestem Kornelia – wycedziła przez zaciśnięte zęby, ale nawet nie odwróciła się w jego stronę.
- Będę wołał Nela, dopóki się ze mną nie umówisz – odparł nie ustępując.
- Po moim trupie – warknęła.
- W takim razie idę za tobą aż do mieszkania, a potem będę śpiewał pod twoim oknem – uśmiechnął się szeroko.
- Gdyby głupota umiała latać ty dotarłbyś na samo słońce. Nie umiesz zrozumieć, że jak kobieta mówi nie to znaczy nie? – odwróciła się gwałtownie w jego stronę co było złym pomysłem, bo wpadł na nią. – I jeszcze łazisz jak ostatnia sierota.
- Hola, hola. To ty robisz jakieś gwałtowne ruchy, ale jestem w stanie zrozumieć to, że chciałaś być bliżej mnie – złapał ją za ramiona. – Wystarczająco dużo miałem do czynienia z kobietami, żeby wiedzieć, że czasem nie oznacza tak.
- Puszczaj – strąciła jego ręce ze swoich ramion. – Skoro nie umiesz przewidzieć takich gwałtownych ruchów to już wiem, że w łóżku też byś za mną nie nadążył – dodała z satysfakcją wymalowaną na twarzy i ponownie zaczęła przemierzać drogę do swojego mieszkania.
- W łóżku to akurat odnajduję się jak nigdzie…
- Och, czyli dobrze mówiłam. Playboy z zapędami na siatkarza – zaśmiała się głośno. – Cóż powodzenia w kolejnych podrywach. A chustkę zachowaj sobie jako pamiątkę, że ktoś wreszcie ci się oparł, siatkarzyku.
- Nigdy nie mów nigdy – pomachał jej białym materiałem i patrzył, jak dziewczyna znika w oddali. Był pewien, że jeszcze się spotkają. Znajomość z Julką miała mu w tym bardzo pomóc. Skoro była okazja, to czemu miałby jej nie wykorzystać?
Jesteś królem, skarbie, a ja twoją królową
Dowiedz się czego chcesz
Zobacz, jak to jest być mną przez miesiąc
Poczekaj, najgorsze dopiero nadchodzi, o nie [1]
Blondynka, aż kipiała ze złości. Biała chustka była jej ulubioną. Miała ją już ładnych kilka lat. A teraz przez własne gapiostwo była zmuszona kupić sobie nową. Przez chwilę zastanawiała się skąd ten uparty siatkarz miał adres jej salonu. W końcu przez głowę przeleciała jej przyjaciółka. Julka! Zacisnęła dłonie w pięści i przyśpieszyła kroku. Nie sądziła, że jej towarzyszka mogła zrobić jej takie świństwo, ale rzeczywistość okazała się zdecydowanie brutalniejsza. Zamierzała brunetce zrobić niezłą awanturę po powrocie do mieszkania. Są pewne granice przyjaźni, których się nie przekracza, a ona właśnie to uczyniła. Stanek bardzo mocno ceniła sobie prywatność i dlatego nigdy nie rozdawała obcym swoich adresów, a Adamczewska doskonale o tym wiedziała. Wbiegła po schodach na swoje piętro i otworzyła drzwi.
- Julka! Julka! – zaczęła nawoływać od progu.
- Co się  stało? Pali się? Wyłączyłam przecież palnik w kuchni – odparła zdziwiona dziewczyna.
- Jak bardzo umknął ci fakt, że nie chcę by obcy ludzie mieli adres mojego salonu kosmetycznego? – oparła się o ścianę w salonie.
- Sama mnie prosiłaś o małą reklamę wśród znajomych – spojrzała na współlokatorkę ze zdumieniem.
- Damskiej części znajomych, a nie męskiej! – krzyknęła zbulwersowana. – Wiesz kto mnie dziś naszedł po pracy?
- Eee… Nie? – szła w zaparte. Domyśliła się, że Wrona pewnie od razu poleciał na polowanie, ale czemu miała za niego obrywać?
- Ponad dwumetrowy siatkarz z zarostem! Jeśli jego opis dalej nic ci nie mówi to wyjawię ci jego imię. Andrzej – zmroziła przyjaciółkę spojrzeniem.
- Aaa, ten Andrzej. No cóż, chyba mu wpadłaś w oko – uśmiechnęła się niewinnie brunetki.
- Chyba woli żebym wpadła mu do łóżka – warknęła.
- Nie odpowiadam za jego czyny. Mnie nigdy nie podrywał, skąd mam wiedzieć, jaki ma zagrywki.
- Jula, ustalmy reguły. Twoi znajomi to twoi znajomi i ja nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, więc racz nie rozdawać mojego adresu na lewo i prawo.
- Matko, czy to źle, że chciałam was poznać? Mówiłaś, że nie będziesz ich skreślać na starcie. Bardzo ułatwiłabyś mi, gdybym nie musiała wybierać, z kim chcę spędzać wolny czas, tylko zwinęlibyśmy się na miasto całą ekipą. Poza tym, nie dałam mu twojego adresu zamieszkania, tylko zakładu. Mógł zdobyć tą wizytówkę w jakimś innym miejscu, gdzie się reklamowałaś. Poza tym od biedy, przyśle do ciebie swoje panienki, to zawsze więcej klientek!
- Nie musisz wybierać. Chcesz z nimi wyjść na miasto? To idź. My będziemy się widywać rano. Nie chcę z nimi spędzać czasu. Wiesz jakoś nie mogłam uwierzyć, że nagle znalazł moją wizytówkę. To byłby zbyt duży zbieg okoliczności skoro ciebie miał pod nosem.
- A jak nie wrócę rano? -  wyszczerzyła się. – Oj, może rozrzuciłam kilka sztuk w biurze. Tam też pracują kobiety.
- To ci wyślę smsa na dzień dobry! – skierowała się do swojego pokoju. – A i nie wiedziałam, że twój kolega uwielbia damskie fatałaszki.
- Co się stało? Wymieniliście się garderobą? – dopytywała, zaciekawiona.
- Raczej on przywłaszczył sobie moją chustkę i nie zamierza jej oddać jeśli się z nim nie umówię – wzdrygnęła się na samą myśl o spotkaniu z tym imbecylem.
- Skoro zbliżyliście się na tyle, że zaczął cię rozbierać, to chyba chociaż trochę ci się podoba – Julka poruszyła znacząco brwiami.
- Julia! – krzyknęła oburzona Kornelia. – Zostawiłam chustkę w kawiarni gdzie się widzieliśmy wczoraj. Musiałam wyjść nagle, bo zadzwonili z pracy i o niej zapomniałam, a twój siatkarzyk się do niej doczepił zamiast ją oddać jak normalny człowiek.
- Oj pomyśl tylko, teraz będzie pachniała nim – używała sobie dalej.
- Nim? – powiedziała spanikowana. – Czyli nienasyconym samcem gamma.
- Gamma? To jakaś mutacja?
- Tak i nazywa się Andrzej i ma za przyjaciółkę niejaką Julię Adamczewską, której szczerze dziś wieczorem nienawidzę – powiedziała blondynka i głośno trzasnęła drzwiami od swojego pokoju.
- A taka piękna miłość mogła z tego być – westchnęła zrezygnowana Julia i wróciła do oglądania telewizji.
Jesteśmy młodzi i beztroscy
To zajdzie zbyt daleko
Pozostawi cię w bezdechu
Lub z paskudną blizną
Mam długą listę byłych kochanków
Powiedzą ci, że oszalałam
Ale odczuwam pustkę, kochanie
I wypełnię ją twoim imieniem [1]
________
[1] Taylor Swift - “Blank space”

[2] Fiodr Dostojewski
________
Jak ja uwielbiam ich spotkania. Są tacy słodcy. To będzie bardzo długie opowiadania :). Nawet bym rzekła, że za długie, ale nie mogę wyciąć z niego nic. 
Całusy :*

2 komentarze:

  1. Andrzejku, Andrzejku co z Ciebie wyrosło! Amant, amantem ale on jest już poważnie chory - to pleyboyofila! Straszna choroba, naprawdę! Objawia się nieograniczonym popędem seksualnym, zerowym samozaparciem, a przede wszystkim niebezpiecznie wysokim poziomem testosterony i samouwielbienia! Mogę go z tego wyleczyć, poświęcę się hahahahaha! :D

    Ale wiem, że mi go nie dasz, więc rączki mam o tutaj! :D

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja wina, moja bardzo wielka wina :( Pozwalam ci wyciąć, nie myśl, że cię terroryzuje :P Ale ja wcale nie uważam, że za długie. No co ty!
    Hahaha czyli marne nadzieje, że zniechęcimy Tea do Andrzeja? On nawet taki okropny wyzwala w niej uczucia opiekuńcze :O
    Dobra, ja się szczerzyłam na tym odcinku xD No naprawdę, do Wronki nic nie dociera. Jestem boski jak rolnik z ukraińskiej wioski. Ech, ech, ktoś mu musi noska utrzeć. Samiec gamma xD
    I ostatnie zdanie Julki takie podsumowujące :D haha dziewczyna oberwie jeszcze nie raz przez nich pewnie :P
    No i jakbym mogła zapomnieć o rozmówkach Andrzeja z prezesem :D nie ma lekko :P
    Pozdrawiam, MAZW :)

    OdpowiedzUsuń